poniedziałek, 31 stycznia 2011 13:06
Tak zaczyna się relacja z niedzielnego meczu „rekordzistów” na łamach portalu sportslaski.pl.- Mieliśmy cały czas przewagę i wynik to odzwierciedla - mówił Maciej Rozmus, bramkarz Rekordu Bielsko-Biała. Bielszczanie rozbili w klasyku ekstraklasy Clearex Chorzów. Choć mogło być zupełnie inaczej.
Początek spotkania naszych zespołów nie wyglądał wcale jak... mecz futsalu. Przez większą część pierwszej połowy drużyny badały się, jak na boisku trawiastym i utrzymywał się bezbramkowy remis. W końcu, gdy do ataku zabrali się zawodnicy Rekordu, dwa gole strzelili... przyjezdni. Najpierw mocnego "szczura" z dystansu, po którym piłka wpadła do siatki tuż obok słupka, posłał Daniel Wojtyna, a chwilę później po szybkim ataku podwyższył Krzysztof Salisz. - Postawili nam bardzo trudne warunki, zwłaszcza na początku - przyznał Paweł Budniak, gracz bielszczan. - Mieliśmy przewagę, ale te dwie kontry dały chorzowianom dwa gole i musieliśmy gonić wynik - dodał Rozmus.
Przy drugim golu dla Cleareksu nie popisał się Piotr Szymura, który łatwo stracił piłkę w środku pola. To jednak paradoksalnie wyszło gospodarzom na dobre, bo kapitan Rekordu tak bardzo chciał się zrehabilitować, że chwilę później strzałem z bliska dał swojej drużynie kontaktową bramkę. Jeszcze przed przerwą potężnie strzelił z dystansu Łukasz Mentel, a piłka zanurkowała w gąszczu nóg i kompletnie zaskoczyła świetnie dysponowanego Pawła Pstrusińskiego, bramkarza chorzowian. W drugiej połowie przeżywał już znacznie cięższe chwile.
- Podniosła nas bramka kontaktowa, wyrównanie przed przerwą dało spokój. A w drugiej połowie byliśmy już lepsi. Clearex miał szanse, ale drużynę dojrzalszą poznaje się po tym, że w końcówce potrafi zdobywać gole i ich nie tracić. Nam się to udawało - podkreślał Budniak. Zanim bielszczanie zaczęli trafiać, powtarzał się bezbramkowy scenariusz z pierwszej części gry. Wreszcie nastąpiła jednak piorunująca minuta. Najpierw Radek Polasek efektownie minął bramkarza w sytuacji sam na sam i zdobył gola, a chwilę później Szymura uprzedził zawodnika czekającego, aż piłka wyjdzie na aut, pognał w kierunku Pstrusińskiego, którego położył i wreszcie wepchnął piłkę do pustej bramki. To była akcja meczu.
- Przyjechaliśmy, żeby wygrać, nastawiliśmy się bojowo i wyglądało to nieźle, ale potem zgubiły nas indywidualne błędy, przez które nie było już szans zdobyć punktów. Musimy teraz wygrać z Polkowicami u siebie, bo robi się nieciekawie - przyznał Mateusz Żemła z Cleareksu. W końcówce bielszczanie rozklepali gości i po akcji Polaska z Wojciechem Łysoniem podwyższyli na 5-2. Wynik meczu ustalił Piotr Bubec, który wykorzystał nieporozumienie obrony chorzowian, a następnie za taktyczny faul... wyleciał z boiska. Ostatnie półtorej minuty Rekord bronił się w osłabieniu, ale nie przeszkodziło to w utrzymaniu wyniku.
Po trzynastu meczach Rekord zajmuje czwarte miejsce z 25 punktami. Clearex jest dziewiąty i zgromadził 12 punktów.
Autor: Michał Trela
| « poprzednia | następna » |
|---|