poniedziałek, 11 października 2010 11:45
O występie „rekordzistów” w Chojnicach mówi Krzysztof Burnecki, trener bramkarzy.- Na wstępie trzeba się odnieść do przeszłości, gdyż nigdy dotąd nie wygraliśmy w Chojnicach. Zatem mamy pewien aspekt historyczny po tym zwycięstwie. Nie było łatwo o trzy punkty z dwóch względów. Pierwszy, to trudny przeciwnik, a drugi – długotrwała podróż. Kiedy dotarliśmy na miejsce późnym wieczorem w sobotę widać było po chłopakach, że mają wszystkiego dość. I to może być przyczyna tego, że w końcówce meczu widoczne były objawy braku sił. Musieliśmy dokonywać częstszych niż zwykle zmian. Do tego jeszcze niektórzy z naszych zawodników wystąpili z zaledwie zaleczonymi urazami. A sam mecz do pewnego momentu miał wyrównany przebieg. Gospodarzom dawały nadzieję na korzystny wynik gole na 1:2 i 2:3. Dlatego uważam, że kluczowym dla wyniku końcowego był nasz czwarty gol autorstwa Tomka Dury. Samo trafienie było trochę kuriozalne, bo bramkarz Red-Devils nie powinien dać się pokonać po uderzeniu głową i po wyrzucie piłki przez długość niemal całego boiska. Umieliśmy również wykorzystać sytuację przy grze miejscowych z „lotnym bramkarzem”. Trzeba podkreślić, że chłopcy zagrali bardzo ambitnie, z sercem i w zasadzie wykorzystali to, co mieli. Wygrali w typowym meczu walki. Jako trener bramkarzy nie mogę nie pochwalić Krystka Brzenka. Choć po rozgrzewce był taki trochę „przymulony”, to jednak w kilku momentach zachował się w bramce bardzo fajnie. Parokrotnie dobrze bronił w groźnych sytuacjach pod własną bramką.
| « poprzednia | następna » |
|---|