sobota, 13 listopada 2010 11:40
Dzięki staraniom działaczy bielskiego podokręgu BOZPN i przychylności władz samorządowych miasta finał pucharowych zmagań mieć będzie stosowną do rangi oprawę.
W niedzielne popołudnie, o godzinie 15-ej, na murawie Stadionu Miejskiego staną naprzeciw siebie dwie jedenastki bielskich klubów czwartoligowych. Dla „dwójki” Podbeskidzia i Rekordu jest to zwieńczenie naprawdę udanego roku. Rezerwy pierwszoligowca wywalczyły awans do IV ligi. „Rekordziści” po w miarę udanej wiośnie kończą jesień na trzeciej pozycji w tabeli grupy drugiej, lokacie nienotowanej dotąd w 16-letniej historii klubu. Spotkanie o Puchar Polski zapowiada się więc, jak to się zwykło ostatnio mawiać, jako wisienka na torcie. Już przed kilku tygodniami oba zespoły starły się w konfrontacji o ligowe punkty. Mecz „na Górce” zakończył się bezbramkowo, choć to zawodnicy z Cygańskiego Lasu byli ciut bliżej wygranej. Nie znaczy to wcale, że to biało-zieloni, choćby z racji zajmowanego miejsca w tabeli, są faworytami do wygranej. Przecież trzeba mieć na uwadze fakt, że jest to potyczka o derbowym charakterze, a w takim przypadku kreowanie głównego kandydata do zwycięstwa byłoby cokolwiek karkołomne. I dla rezerw Podbeskidzia, i dla Rekordu jest to poniekąd spotkanie „wyjazdowe”, bowiem niewielu piłkarzy miało okazję występować wcześniej na Stadionie Miejskim. Pewnie nawet u ”rekordzistów” znaleźlibyśmy liczniejsze grono tych, którzy choć w innych barwach, mieli okazję gry na tym obiekcie. To jednak nie personalia mogą mieć główny wpływ na końcowy rezultat, a to kto mniej obolały i osłabiony zakończył rundę jesienną. Wygra ten z zespołów, który kolokwialnie rzecz ujmując, zachował więcej zdrowia.
| « poprzednia | następna » |
|---|