Trzy razy „zet”

piątek, 12 listopada 2010 12:50

Do ostatniej ligowej potyczki bielszczan wracamy w komentarzu ich szkoleniowca – Mirosława Szymury.

- Przed meczem z Polonią miałem obawy, i chyba niepotrzebnie, czy chłopcy nie będą myślami bardziej już na urlopach, niż na boisku. Założyłem sobie zasadę trzy razy „zet” – zagrać, zwyciężyć, zapomnieć. Bałem się o motywację i zmęczenie rundą jesienną. Po analizie układu tabeli  kluczowym zadaniem było ugranie trzech punktów. Tymczasem drużyna zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie podejściem do spotkania. Pokazali się z całkiem dobrej strony i zaprezentowali naprawdę ciekawą grę. Zatrważała natomiast skuteczność, a raczej jej brak. Gdybyśmy wykorzystali chociaż pięćdziesiąt procent stworzonych sytuacji bylibyśmy o wiele zdrowsi na ławce trenerskiej, a tak parokrotnie niewykorzystane okazje przyprawiły nas o palpitacje serca. Doczekaliśmy się wreszcie gola, który wisiał w powietrzu dosłownie od pierwszej minuty. Bramkowe trafienie niestety wprowadziło w zespół rozprężenie i błyskawicznie straciliśmy bramkę na 1:1. W przerwie udało się wpłynąć na chłopaków i wmówić im, że druga połowa – to osobny mecz. Trochę czekaliśmy na drugie trafienie, ale doczekaliśmy się! Wygrana jest tym bardziej cenna, bo zespół musiał sobie radzić bez Bartka Woźniaka i Przemka Suchowskiego. Na cichego bohatera ostatnich kolejek wyrósł Marek Profic, który radził sobie po profesorsku w środku obrony. W każdym razie, zasłużenie sięgnęliśmy po komplet punktów i zakończyliśmy jesień na trzeciej pozycji, co uważam za wykonanie planu minimum. Może jest jeszcze zbyt wcześnie na podsumowanie rundy, ale na kilka rzeczy już teraz chciałbym zwrócić uwagę. Mamy najlepszą różnicę bramkową w lidze i straciliśmy najmniej goli. Może trochę nieskromnie to zabrzmi, ale w mojej opinii żaden z konkurentów nie był od nas lepszy. Owszem przytrafiły nam się porażki i remisy, ale w żadnym ze spotkań rywal nie zdominował nas. Po piłkarsku byliśmy w wielu przypadkach po prostu lepsi. Gra napawa optymizmem w kontekście rundy rewanżowej.