Było rozczarowanie, ale jest sukces

piątek, 31 grudnia 2010 15:12

Drukuj

Szkoleniowcy oraz dwaj zawodnicy wicemistrzowskiej ekipy U-20 Rekordu po dwóch tygodniach od turnieju w Chorzowie są zgodni w swoich opiniach.

 

Do wydarzeń sprzed kilkunastu dni, po wywalczeniu srebrnych medali Młodzieżowych Mistrzostw Polski w futsalu wracamy w komentarzach trenerów oraz czołowych graczy "biało-zielonych".

Piotr Szymura (I trener): - Z perspektywy dwóch tygodni zdobycie srebra uważam za duży sukces. Po raz trzeci prowadziłem młodzieżowy zespół Rekordu i akurat ten poczynił chyba największy postęp. Na początku było w grze chłopaków dużo niedociągnięć, ale już od turnieju eliminacyjnego w Pszczynie dało się zaobserwować duży progres. Chłopcy zagrali na wysokim poziomie, a praca z nimi była dla mnie wręcz przyjemnością. W samych mistrzostwach niemal tradycyjnie najtrudniejszy był mecz ćwierćfinałowy. Potyczka z łodzianami była typową grą na remis. O naszej wygranej zadecydował mały błąd bramkarza rywali i czujność Michała Marka. A finał? Jak przed dwu laty w Szczecinie – bardzo wyrównany. To był typowy mecz do zdobycia pierwszego gola. Niestety zdobyli go zawodnicy Cleareksu. Warto zauważyć, że w chorzowskim zespole 8-9 graczy występuje na parkietach ekstraklasy. U nas też było kilku takich, ale tak naprawdę ograny był tylko Maciek Rozmus. Ważne, że wcale nie byliśmy gorsi od gospodarzy. To już trzeci finał, po którym złoto przechodzi nam koło nosa, ale liczę że jeszcze pokażemy w przyszłości „lwi pazur”. Na koniec chciałbym na jeszcze jeden aspekt zwrócić uwagę. W całym turnieju tylko trzy zespoły nie były karane kartkami przez arbitrów. Dwa odpadły z turnieju po fazie grupowej i tylko Rekord dotrwał do końca nie mając na koncie, ani żółtej, ani tym bardzie czerwonej kartki. Zważając na fakt, że mówimy o drużynie młodzieżowej, ma to istotny kontekst wychowawczy.

Witold Zając (II trener): - Na pewno zaraz po przegranym finale dominowało rozczarowanie, bo wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Już parokrotnie byliśmy w finałach turniejów mistrzowskich 20-latków i znów nie udało się wejść na szczyt. Był smutek, było rozczarowanie, ale z upływem dni już widzę to inaczej – to duży sukces dla klubu! Pokreślić warto fakt, że w naszej ekipie wcale nie było tak wielu chłopaków z tzw. optymalnego rocznika. Sporą część drużyny stanowili młodsi zawodnicy, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość.

Sebastian Palarczyk (wybrany do piątki najlepszych zawodników Młodzieżowych MP): - To z pewnością jest nasz sukces. Rozpoczęliśmy turniej od porażki z Pogonią Szczecin. I może to nam właśnie pomogło?  Nastąpiła w zespole maksymalna mobilizacja, bo wiadomo jak się gra, kiedy nie można pozwolić sobie na kolejną porażkę, kiedy od początku każdego meczu trzeba grać „na maksa”. A mój wybór do piątki najlepszych zawodników turnieju? Szczerze powiem, że byłem zaskoczony. Mam nadzieję, że przełoży się to na występy w „seniorskim” Rekordzie i doda wiary w siebie. Teraz mamy okres przygotowawczy, a jak będzie? Pokaże runda rewanżowa.

Maciej Rozmus (wybrany najlepszym bramkarzem mistrzostw): - Według mnie trudniejszy był turniej sprzed dwóch lat, w Szczecinie. W Chorzowie trafiliśmy do trudniej grupy, ale poradziliśmy sobie. Bardzo ciężko było w ćwierćfinale z „akademikami” z Łodzi. W półfinale dla odmiany było najłatwiej. W finale zmierzyły się dwie bezsprzecznie najlepsze ekipy, ale niestety nie udało się wygrać. Z naszej gry w defensywie jestem zadowolony, nie straciliśmy zbyt wiele bramek. Brakło tylko odrobiny szczęścia i skuteczności w meczu o złoto. Za krążek tego koloru chętnie oddałbym tytuł najlepszego bramkarza turnieju.

TP