Wyszukiwarka

Strona główna » Futsal Ekstraklasa

Cztery schody do medalu

Uwaga, otwiera nowe okno. PDFDrukujEmail

Poniżej rozmowa z Piotrem Szymurą, kapitanem futsalowej drużyny Rekordu Bielsko-Biała, za portalem sportowebeskidy.pl.

Przed wami potyczka Pucharu Polski z Red Devils Chojnice. Poproszę o Pańską opinię na temat najbliższego rywala Rekordu.

Jest to z pewnością solidna drużyna ekstraklasy. Sporo spotkań przegrali na początku sezonu, ale bodaj od ósmej kolejki regularnie gromadzą punkty. W tabeli rundy wiosennej zespół z Chojnic plasuje się na wysokiej, trzeciej pozycji. Nam z nimi dwa razy w lidze dobrze poszło, szczególnie w meczu na naszym boisku. To był jeden z najlepszych naszych meczów w tym sezonie, a wygraliśmy wtedy 5:1. Kilka akcji Rekordu z tego spotkania, można nazwać nawet książkowymi i mogłyby posłużyć jako materiały instruktażowe w czasie odpraw.

A jak kształtuje się sytuacja kadrowa Rekordu przed tym spotkaniem? Przeciwko „Czerwonym Diabłom” wystawicie najsilniejszy skład?

W naszej drużynie była dotychczas taka niepisana zasada, że w Pucharze Polski grają zawodnicy, którzy w lidze mają rzadziej okazję do występów. Możliwe, że tym razem będzie podobnie. Nie zapominajmy, że w ćwierćfinale mamy możliwość rewanżu przed własną publicznością. Jeśli chodzi o dyspozycję fizyczną, to wszyscy jesteśmy zdrowi, a więc zestawienie wyjściowego składu będzie zależało tylko od trenera.

Na co jeszcze stać Rekord w tym sezonie ligowym. Jesteście bliscy miejsca na podium. Tym razem uda się sięgnąć po medal?

W tym roku ten medal wydaje się być w zasięgu ręki. Do końca sezonu pozostały nam cztery stopnie do pokonania. Najtrudniejszy czeka nas już w najbliższy piątek, bowiem zmierzymy się z silną Pogonią Szczecin. To będzie bardzo trudny mecz, na bardzo trudnym terenie. Tam jeszcze nigdy nie udało nam się wygrać, a chcąc zachować szansę na medal musimy tam zdobyć choćby jeden punkt. Później gramy u siebie z bardzo mocnym Kupczykiem Kraków, choć to drużyna z dolnych rejonów tabeli, to ten pojedynek nie zapowiada się na łatwy. Wydaje się, że dwa ostatnie spotkania z: Jango Katowice i Gwiazdą Ruda Śląska, mogą być dla nas nieco łatwiejsze. Z drugiej strony, pucharowy mecz z Gwiazdą, wygrany przez nas dopiero po dogrywce pokazuje, że tego być pewni nie możemy.

Trenuje was obecnie włoski trener Andrea Bucciol. Jakie są różnice, jeśli chodzi o szkołę włoską w konfrontacji, dajmy na to z trenerskim warsztatem Marcina Biskupa?

Na to pytanie mógłbym odpowiadać naprawdę długo. Tych różnic jest sporo, ale w futsalu tak naprawdę chodzi tylko o strzelanie bramek. Andrea nie wywrócił nam filozofii futsalu do góry nogami. Jest to z pewnością trener, który bardzo duży nacisk kładzie na dyscyplinę, zarówno na boisku jak i poza nim. Jeśli chodzi o niuanse czysto piłkarskie, to Andrea wymaga od nas ciągłej gry pressingiem. W kilku meczach taka gra funkcjonowała poprawnie, a w kilku nie. Andrea często przynosi nam materiały filmowe z ligi włoskiej i rzeczywiście, tam pressing jest na całym boisku, od pierwszej do ostatniej minuty. Taka gra kosztuje bardzo dużo sił i trzeba być bardzo uważnym, bo przy takiej grze, każdy najmniejszy błąd kończy się bramką. Na razie prezentujemy coś pośredniego – gramy agresywnie, ale jednak bliżej swojej bramki.

Ostatnio wypadł Pan z kadry narodowej, prowadzonej przez Vlastimila Bartoška. Jak długo potrwa ta absencja?

Jak każdemu piłkarzowi i mnie zależy na grze w reprezentacji Polski. W drużynie trenera Bartoska nie grywałem zbyt wiele, choć do kadry powoływany byłem często. Teraz trener stawia na innych zawodników. Nie ukrywam, że bardzo zależało mi na tym aby być w kadrze na turniej eliminacyjny do mistrzostw Europy, który odbył się w Bielsku-Białej. Taka okazja może się długo nie powtórzyć, by zagrać przed bielską publicznością z orzełkiem na piersi. Teraz trener ma inna koncepcję reprezentacji, ale nadal jestem do jego dyspozycji. Uważam, że Bartošek czyni słusznie stawiając na młodych chłopaków, dla których te kilka minut na parkiecie w koszulce reprezentacji, jest o wiele bardziej cenne pod względem doświadczenia niż dla mnie, bo ja już kilka spotkań zaliczyłem.


W klubie trenuje Pan młodzież i to z całkiem dobrymi rezultatami. Myśli Pan czasami o tym aby swoją przyszłość związać z praca szkoleniowca?

Na tę chwilę, głównie koncentruje się na grze w piłkę. Natomiast w klubie od kilku lat zajmuje się szkoleniem młodzieży w futsalu, w co wciągnął mnie trener Biskup. To z nim pojechałem, jako jego asystent, na mistrzostwa Polski do Suwałk. Później już niemal samodzielnie, w asyście Witolda Zająca, który mnie wspierał, próbowałem swoich sił w tym fachu. Na początku traktowałem treningi z młodzieżą, jako chęć przekazania wiedzy futsalowej jaką posiadłem. Teraz zacząłem to traktować coraz poważniej i zagłębiam się w pracy szkoleniowej coraz bardziej. Mam 27 lat i na przyzwoitym poziomie pogram być może jeszcze 3-4 sezony. Nie ukrywam, że „trenerka” zaczyna mi coraz bardziej świtać w głowie. Coraz więcej czytam na ten temat i być może to będzie właśnie ta droga na przyszłość.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Paweł Hetnał

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież