Wyszukiwarka

Strona główna » Futbol IV liga śląska

Iskra Pszczyna - Rekord B-B 0:2

Uwaga, otwiera nowe okno. PDFDrukujEmail

Niezagrożony lider I-ej grupy katowickiej "okręgówki" uległ bielskiemu czwartoligowcowi.

Iskra Pszczyna - Rekord Bielsko-Biała 0:2 (0:1)

0:1 Maślorz (25 min.)

0:2 Lech (89 min.)

Rekord: Jacak - Mojżesz, Kania, Profic, Kasprzycki, Ogrocki, Papatanasiu, Jaroś, Woźniak, Maślorz, Koczur oraz Wnętrzak, Waliczek, Czerwiński, Grześ, Lech, Gala

Jeśli ma się składzie graczy z taką ligową przeszłością jak m.in. Grzegorz Lekki i Bogdan Prusek, szkoleniowca o ustalonej renomie – Jana Żurka, oraz dwanaście punktów przewagi nad wiceliderem po rundzie jesiennej, to trudno nie uznać teamu z Pszczyny za wymagającego sparingpartnera. Pierwsze minuty przedostatniej gry kontrolnej bielszczan minęły pod znakiem walki z obu stron. Żaden z zespołów nie zdominował środka pola, a walki wręcz było nawet nieco ponad miarę. Pierwszą, klarowną okazję do zdobycia gola mieli przyjezdni. Andrzej Maślorz nie zdołał opanować piłki dochodząc do sytuacji sam na sam z bramkarzem. Jeszcze łat wieszczej sytuacji nie wykorzystał w 18. minucie B. Prusek będąc „oko w oko” z Rafałem Jacakiem. Ale w 25. minucie miejscowi zmarnowali jeszcze lepszą szansę. Z ośmiu metrów niepilnowany napastnik Iskry uderzył piłką wprost w R. Jacaka. Po natychmiastowej, błyskawicznej kontrze Andrzej Maślorz pokonał Roberta Okrenta. Ten kontratak w wykonaniu bielszczan był podręcznikowy!

Podobnie jak początek meczu wyglądało otwarcie drugiej połowy. To pszczynianie rzucili się do frontalnego ataku i próbowali przejąć inicjatywę. Dobrze i bez strat bramkowych ten napór przetrzymała bielska defensywa. Po mniej więcej kwadransie znów doszli do głosu „rekordziści”. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Iskry (63 min.) znów znalazł się A. Maślorz. Za moment, po kornerze, bliski trafienia był Krzysztof Koczur, a Krystianowi Papatanasiu zabrakło tylko kilkunastu centymetrów do zdobycia gola po uderzeniu z 17-stu metrów. Mało tego, między 74, a 75-ą minutą meczu- Bartosz Woźniak  przymierzył z bliska w poprzeczkę z bliska i w słupek bramki z rzutu wolnego. Mylnym byłoby wrażenie, iż miejscowi byli w tej odsłonie stanowili jedynie tło dla czwartoligowców. Pszczynianie umieli zaprezentować swoje umiejętności w ofensywie, ale ciut gorzej wyglądała ich gra obronna. Bielscy defensorzy mieli nad czym pracować tym czasie.

Jeszcze w 80. minucie po strzale Alana Czerwińskiego i po wybiciu piłki z linii obronnej miejscowi uchronili się przed stratą bramki, ale tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego nie ustrzegli się brzemiennego w skutki błędu. Na tzw. przebitkę z obrońcami poszedł B. Woźniak. Jego szarżę obrońcy zdołali powstrzymać, ale już  poprawki Daniela Lecha – nie.

TP

 

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież