Na awans nie zasłużyliśmy ?

poniedziałek, 13 czerwca 2011 11:11

Drukuj

Takim tytułem okrasił rozmowę z trenerem bielszczan Mirosławem Szymurą, po meczu z Nadwiślanem, portal sportowebeskidy.pl.

 

W sobotę piłkarze bielskiego Rekordu pokonali Nadwiślan Góra i tym samym godnie pożegnali się ze swoimi kibicami przed wakacyjnym odpoczynkiem. O opinie na temat tego meczu, a także podsumowania kończącego się sezonu w IV lidze, poprosiliśmy szkoleniowca ekipy z Cygańskiego Lasu, Mirosława Szymurę.

Panie trenerze pokonaliście, dobry i solidny zespół, jakim jest Nadwiślan Góra, grając w nie najmocniejszym składzie.

Dokładnie, zagraliśmy dzisiaj w nieco innym ustawieniu. Cieszę się, że pokonaliśmy dobrego rywala. Spotykałem się ostatnio z takimi opiniami, że jesteśmy zespołem, który gdy trafi na słabeusza to wygrywa wysoko, natomiast z lepszymi przeciwnikami radzi sobie gorzej. Drużyna Nadwiślana jest solidną firmą, znaną w naszej lidze. Kilku zawodników z tego zespołu legitymuje się występami w wyższych klasach rozgrywkowych. Cieszy mnie, że w tak eksperymentalnym zestawieniu, wynikającym z wydarzeń mających miejsce podczas ubiegłotygodniowego, legendarnego już meczu z Walcownią, potrafiliśmy grać skutecznie. Udźwignęliśmy ten ciężar, choć pierwsza połowa była słabsza w naszym wykonaniu. Strzeliliśmy dość przypadkową, aczkolwiek niezwykłej urody, bramkę. Wydaje mi się, że Nadwiślan zasługiwał na wyrównanie, na pewno nie był drużyną słabszą. Druga połowa pokazała, że zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo, bo dominowaliśmy w niej na boisku. Mieliśmy sytuacje aby ten mecz zakończyć jeszcze wyższym zwycięstwem. Końcówka była trochę nerwowa, wynikało to z tego, że od 77. minuty graliśmy w osłabieniu.

Ostatnio wiele mówiło się o kontrowersyjnych decyzjach sędziów w meczach IV ligi. W spotkaniu z Nadwiślanem arbiter aż trzykrotnie wskazywał na jedenasty metr...

Nie chciałbym tutaj wypowiadać się na temat decyzji sędziego. Dowiedziałem się niedawno, że mam za długi język w tej kwestii (śmiech). Przypuszczam, że arbiter był bliżej. Daniel Kasprzycki dostał drugą żółtą kartkę i musieliśmy grać w dziesiątkę. Tym lepiej to zwycięstwo smakuje. W dzisiejszym meczu pokazało się kilku młodych zawodników. Wydaje mi się, że swoją szansę wykorzystał boczny obrońca Szymon Łacek, w środku pola zagraliśmy w eksperymentalnym ustawieniu (bez Krystiana Papatanasiu, Daiwda Ogrockiego, Marka Profica i Kamila Jarosia, którzy odpoczywali za kartki - przyp. MK). Ten środek w pierwszej połowie nie funkcjonował tak jak powinien, ale później było już lepiej.

Za pańską drużyną ostatni mecz na własnym boisku w sezonie 2010/2011. Powoli zbliża się czas podsumowań. Jak Pan ocenia mijający sezon?

Powiem szczerze, że to jest temat rzeka. Myślę, że na takie głębsze podsumowanie przyjdzie jeszcze czas. Gramy za tydzień ostatni mecz i na pewno będziemy chcieli zakończyć sezon zwycięstwem. Chcielibyśmy utrzymać tę drugą pozycję, myślę, że na nią zasługujemy. Na miejsce pierwsze, jak pokazała liga, nie zasłużyliśmy. Drużyna Przyszłości Rogów dwukrotnie nas pokonała, ich awans jest zatem w pełni uzasadniony i zasłużony. Gdzieś tam przed sezonem zakładaliśmy, że będziemy walczyć o jak najlepsze miejsca. W jego trakcie apetyt rósł, szczególnie po pierwszej rundzie. Zakładaliśmy, że chcemy grać widowiskowo i strzelać dużo bramek. Ten cel osiągnęliśmy, strzeliliśmy jak dotąd najwięcej goli w lidze. Byliśmy blisko, dosłownie o włos od bycia liderem. Różnie ta runda rewanżowa się układała, po przegranej z Rogowem traciliśmy do nich aż 8 punktów, ale po kilku kolejkach odrobiliśmy stratę. Ta liga dzięki naszej rywalizacji stała się ciekawsza. W każdej kolejce były jakieś niespodzianki, coś się działo. Z tego należy się cieszyć. Przyjdzie jeszcze czas na rachunek sumienia dla wszystkich, zarówno nas trenerów jak i każdego zawodnika z osobna. Każdy popełnia błędy, ja nie mówię, że jestem nieomylny. Szukaliśmy optymalnych ustawień, ale to jest jakby wpisane w rywalizację sportową. Jeżeli się wygrywa to jest okej, jeżeli się podejmuje jakieś decyzje i one się sprawdzają to też jest okej. Natomiast jeżeli się nie sprawdzają to trzeba wziąć tę odpowiedzialność na siebie. Trudno jednak oceniać negatywnie sezon jeżeli drużyna zajmuje drugie miejsce w tabeli. Choć podobno jest to najgorsza pozycja, bo blisko z niej do pierwszego.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał: Maciej Kaliciński